



BASF zapowiedział, że będzie redukował miejsca pracy w Europie. Taka deklaracja zwiększyła obawy, że utrzymujące się wysokie ceny energii mogą doprowadzić do odchodzenia przemysłu z kontynentu.
Wysokie ceny gazu ziemnego utrzymujące się w Europie w następstwie rosyjskiej inwazji na Ukrainę doprowadziły do niewypłacalności wielu producentów. Szczególnie ucierpiał przemysł chemiczny, który wykorzystuje gaz zarówno do wytwarzania energii, jak i jako surowiec do produkcji.
Cena akcji BASF od początku roku spadła o 25%. Niemiecki gigant chemiczny podał, że w pierwszych dziewięciu miesiącach tego roku koszty gazu w jego europejskich zakładach były o około 2,2 mld euro wyższe niż rok wcześniej.
Fakt, że te podwyższone ceny mogą utrzymać się w dłuższym okresie, sprawił, że wielu graczy z branży, szuka możliwości odnalezienia się na rynkach amerykańskich i azjatyckich.
– Trudne uwarunkowania w Europie zagrażają międzynarodowej konkurencyjności europejskich producentów i zmuszają nas do jak najszybszego, a także trwałego dostosowania naszych struktur kosztowych – powiedział prezes BASF Martin Brudermüller.
Producenci w Europie borykają się również z wysokimi kosztami pracy, sztywnymi zasadami zatrudnienia i surowymi przepisami dotyczącymi ochrony środowiska. – Na przemyśle chemicznym ciąży niepewność związana z ogromną liczbą planowanych przez UE regulacji – zaznaczył Brudermüller.
BASF buduje zakład produkcyjny o wartości około 10 miliardów EUR w Zhanjiang, w południowych Chinach. Firma twierdzi, że ten kraj to największy i najszybciej rozwijający się rynek chemiczny na świecie, i jest kluczowy dla jej strategii wzrostu.