



Mimo optymistycznego początku roku, europejski rynek rPET – recyklowanego politereftalanu etylenu w jakości spożywczej – napotyka na poważne bariery. Największą z nich pozostaje różnica cenowa między regranulatem a surowcem pierwotnym, która w ostatnich tygodniach osiągnęła nawet 600 euro za tonę. To zmusza część marek do ograniczania udziału rPET w opakowaniach, zwłaszcza w sektorze napojów i FMCG.
Według Matta Tudballa, starszego redaktora ICIS, obserwowany wzrost cen rPET nie znajduje obecnie uzasadnienia w trendach rynkowych. Coraz większy import tańszego, dziewiczego PET – w dużej mierze spoza Europy – wywiera presję na rynek recyklatu, pogłębiając i tak już wyraźną dysproporcję cenową.
– Niektórzy producenci butelek i opakowań redukują zawartość rPET do poziomu kontraktowego minimum, czyli najczęściej 25–30%. Zdarzają się też przypadki całkowitego powrotu do 100% PET pierwotnego – zauważa Tudball.
Minimalny udział rPET w opakowaniach napojowych wynika z wymogów unijnej Dyrektywy SUPD (Single Use Plastics Directive), która nakłada na producentów obowiązek stosowania określonego poziomu recyklatu w butelkach PET – 25% do 2025 roku i 30% do 2030 roku. Problemem pozostaje jednak egzekucja tych zapisów. Jak zauważa ICIS, wiele krajów członkowskich Unii nie wdrożyło skutecznych mechanizmów kar za brak zgodności z przepisami. W efekcie część firm zamiast inwestować w recykling i podnoszenie udziału surowca wtórnego, kieruje się wyłącznie rachunkiem ekonomicznym.
Na sytuację na rynku wpływa także rosnące oderwanie cen rPET od trendów dla PET pierwotnego. Ten ostatni podlega klasycznym regułom podaży i popytu, podczas gdy cena recyklatu jest coraz częściej kształtowana przez koszty zbiórki, sortowania i przetwarzania odpadów, a także dostępność czystych frakcji.