1 stycznia 2021 r. w krajach UE ma zostać wprowadzony podatek od tworzyw sztucznych. Nowa danina wyniesie 80 eurocentów za każdy kilogram plastiku, który nie został poddany recyklingowi.
Wprowadzany podatek to oprócz cła węglowego oraz podatku cyfrowego część reformy tzw. systemu zasobów własnych, które mają wesprzeć finansowo unijny budżet oraz europejski fundusz odbudowy. Okazuje się więc, że z jednej strony Polska może liczyć na 750 mld zł, a z drugiej – z uwagi na aktualny stan polskiego recyklingu – część tej kwoty popłynie z powrotem do Brukseli. Jak duża? Wiele zależy od tego, czy uda nam się szybko wypracować nowy, efektywny system gospodarowania odpadami.
– Perspektywa nowego budżetu UE na lata 2021–2027 otwiera szansę na cywilizacyjny przełom w zakresie recyklingu tworzyw sztucznych – zauważa Szymon Dziak–Czekan, prezes Stowarzyszenia „Polski Recykling”. – Jako branża recyklingu jesteśmy gotowi na inwestycje i rozwój, ale niezbędny jest tzw. przedsionek ROP, czyli wymóg obligatoryjnego wykorzystania recyklatów w opakowaniach i produktach z tworzyw sztucznych. Odpowiednie rozwiązania prawne dadzą niezbędny bodziec do lepszego wykorzystania zasobów i realne wprowadzanie Zielonego Ładu w Europie.
Tymczasem prace nad nowym systemem utknęły w Ministerstwie Klimatu. I chociaż czas płynie nieubłaganie, wciąż brak jest przepisów, które pozwoliłyby przedsiębiorcom zrozumieć, jaką drogę wybierze polski rząd i tym samym właściwie dostosować swój biznes do nadchodzących regulacji. Dodatkowo, ze względu na goniące terminy, czasu na konsultacje społeczne może być mniej, niż oczekiwaliby tego przedsiębiorcy. W tej sytuacji nowy europejski podatek od plastiku może być dla nas zabójczy.
– Jest to wydarzenie dla naszej branży bez precedensu i informacja najgorsza z możliwych. Oznacza ona, że nowa danina będzie stanowiła od 25 do 80% produktu, co w oczywisty sposób wpłynie na nasze firmy i ich kondycję – komentuje Robert Szyman, Dyrektor Generalny Polskiego Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych i dodaje: – W szczególny sposób dotknie to polskie podmioty z branży, gdyż jako kraj nie dysponujemy sprawnym systemem zbiórki i przerobu odpadów z tworzyw.
Zgadza się z tym Natalia Giergiel–Biniek, starszy konsultant w zespole ds. zrównoważonego rozwoju Deloitte: – Jeżeli chodzi o recykling plastiku, to biznes największe zasługi ma w przetwarzaniu materiału typu PET. Tymczasem to mniej niż 10 proc. rynku tworzyw sztucznych, zostaje więc ogrom plastiku trudnego do recyclingu. Kolejny krok po zagospodarowaniu PET to tak zwane opakowania giętkie, czyli folie lub saszetki. To duży problem, bo stanowią one znaczny wolumen plastików wchodzących na nasz rynek – zaznacza ekspertka Deloitte.
Zgodnie tzw. Pakietem GOZ, który wszedł 5 lipca br., Polska musi odzyskiwać 50 proc. tworzyw sztucznych z odpadów opakowaniowych do 2025 r. oraz 55 proc. do 2030 r. W przypadku opakowań plastikowych wyprodukowanych z PET po napojach dyrektywa zwiększa ten poziom o 40 pp. i zakłada, że poziom ich zebrania z rynku wyniesie aż 90 proc. Pierwotnie ten cel miał być osiągnięty już w 2025 r., ostatecznie jednak proces został rozłożony na dwa etapy: 77 proc. do 2025 r. i 90 proc. do 2029. Aby osiągnąć te cele państwa mają ustanowić systemy kaucyjne oraz wdrożyć efektywne systemy rozszerzonej odpowiedzialności producentów.
Dziś chyba wszyscy zainteresowani uczestnicy rynku są zgodni: Polska jest daleko w tyle, a przedłużające się prace legislacyjne sytuację jeszcze tylko pogarszają. Tymczasem Europa, co dobitnie pokazuje nowy podatek, nie zatrzymuje się.
– Polska zyskuje nową przeszkodę do pokonania na drodze do zrównania poziomu życia i stopnia rozwoju gospodarki – podkreśla Robert Szyman. – Podatek w zaproponowanej przez UE formule powoduje, że Polska będzie zmuszona wpłacać środki finansowe do unijnego budżetu, co pomniejszy skalę środków uzyskiwanych z Unii.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nowy unijny podatek – mimo iż wielokrotnie zapowiadany – wprowadzono pospiesznie, niejako w cieniu zapisów o pakiecie pomocowym i nowym budżecie unijnym. To rzecz jasna budzi sprzeciw w branży tworzyw sztucznych, tak w Polsce, jak i w Europie.
– W oczywisty sposób zarówno Polski Związek Przetwórców Tworzyw Sztucznych, jak i European Plastics Converters sprzeciwiają się takiemu rozwiązaniu – zaznacza Robert Szyman. – Jako branża nie byliśmy w jakikolwiek sposób konsultowani i przyjęte rozwiązanie jest dla nas nie do zaakceptowania. Przed nami trudny okres, gdy polski rząd będzie pracował nad szczegółowymi rozwiązaniami w tej materii – dodaje Dyrektor Generalny PZPTS.