Plastime Magazine felieton Arnold

Sekretna sztuka przemiany

Podziel się:
Facebooktwitterlinkedinmail

Tekst pochodzi z “Plastime Magazine” 11/2020

Jakiś czas temu wszyscy przeżywaliśmy smutny los Barbary Garstki, którą pandemia zmusiła do pracy w sklepie meblowym. Aktorka wyznała, że „sytuacja jest tragiczna”, nie przypuszczała jednak, że to nie koniec jej kłopotów, bo już nazajutrz rząd zamknie również sklepy meblowe. Podobno stało się to przypadkowo, za co zresztą przepraszał wiceminister Szefernaker, nikt w to jednak nie uwierzył.

I to akurat jest pozytywne: nie chcemy wierzyć, że rząd nie radzi sobie z pandemią, a jego działania w tej sprawie są chaotyczne i pozbawione sensu. Jeżeli coś nam zamykają, to prawdopodobnie mają ku temu jakieś powody, choćby ukryte.

Z drugiej strony trudno mi sobie wyobrazić powody, dla których rząd uwziął się na panią Garstkę. Najpierw teatry, potem sklepy meblowe, czujecie to? Aż strach pomyśleć, jaką branżę teraz wybierze aktorka, znana jako ładniutka Śnieżynka Jolka z „Listów do M. 3”. Na mieście krążą plotki, że powodem niechęci rządu do aktorki jest jej udział w produkcjach TVN-u, ale czy wy również mili Państwo wierzycie, że nasz rząd mógłby być aż tak małostkowy?

No więc właśnie. W powszechnym zacietrzewieniu, nazywanym elegancko polaryzacją społeczeństwa, łatwo utracić wiarę w drugiego człowieka, zwłaszcza w randze ministra, a tym bardziej w jego szlachetne pobudki. Łatwo ciskać oskarżeniami, żeby nie powiedzieć błyskawicami oburzenia, za to o wiele trudniej jest zrozumieć.

Zastanówmy się lepiej, jak ratować artystów. Kolega Barbary Garstki, również aktor, jeździ na Uberze, można więc powiedzieć, że sobie poradził, ale co z pozostałymi? Ponieważ całą ministerialną pomoc mają zgarnąć dwa zespoły Disco Polo, reszta twórców musi wymyślić coś innego.

A może by tak dla odmiany pójść w biznes? Dziś jest to dziecinnie proste – na pewno łatwiejsze od skomponowania słabej, bo niewpadającej w ucho piosenki, za którą i tak nie dostaniecie dotacji. Nie trzeba nawet robić drobiazgowych analiz rynku: wystarczy otworzyć interes, by zaraz potem natychmiast się przebranżowić, za co, jeśli wierzyć wiceprezesowi Polskiego Funduszu Rozwoju, dostaniecie czterdzieści tysięcy złotych.

Zresztą nie musicie mu wierzyć, bo informacje tę potwierdził wiceminister Patkowski, który z rozbrajającym uśmiechem wyjaśnił, że najnowszą rządową strategią walki z kryzysem gospodarczym, wpisanym do kolejnej Tarczy, będzie przebranżowienie. Jeśli interes wam nie idzie, bo wam zamknęliśmy sklepy, zmieńcie sobie branżę na taką, która będzie – jak to ujął wiceminister – „dawała możliwość rozwoju i zarabiania.” Jeżeli mówi wam to człowiek, który wygląda, jakby właśnie skończył podstawówkę, nie możecie wątpić w jego intencję.

Oczywiście natychmiast pojawiły się komentarze malkontentów, którzy propozycję przebranżowienia zestawili z niesławną wypowiedzią Bronisława Komorowskiego z 2015 roku. Były prezydent zapytany o radę, co ma robić młoda osoba zarabiająca dwa tysiące i nie mająca własnego mieszkania, odpowiedział z ujmującą szczerością mistrza strzelania we własną stopę: wziąć kredyt, zmienić pracę.

Tego rodzaju pomysły mają prostą konstrukcję logiczną: jeśli nie idzie wam pisanie piosenek, za które dostaje się milion złotych zapomogi, pomyślcie nad zmianą zawodu. Jeżeli wasz biznes niszczy pandemia, weźcie te czterdzieści patyków od ministra Patkowskiego i poszukajcie sobie innej piaskownicy.

Podobne rady od jakiegoś czasu słyszy branża plastikowa: zamiast narzekać na single-use plastics spróbujcie się przebranżowić. Może zamiast granulatu da się wsypać wióry z sąsiedniego tartaku i ta cholerna wtryskarka wypluje z siebie drewnianą łyżeczkę? A może uda się zapakować do wytłaczarki makulaturę w nadziei, że gdzieś na końcu z naszego wysłużonego KIEFELa wyskoczy tekturowy kubek?

Być może cała ta gadka o przebranżowieniu jest tyle warta, co papierowa słomka, jednak z drugiej strony – możemy nie mieć wyjścia. Unia nie odpuści, więc cała nadzieja w rządowej tarczy. Oddamy nasze fabryki bankom i weźmiemy te cztery dychy na przebranżowienie. Na warzywniak nie starczy, ale zawsze można zacząć od łóżka polowego.

Dlaczego łóżko polowe? No przecież wszyscy nie możemy jeździć na Uberze.

Plastime Magazine

Tekst ukazał się w “Plastime Magazine” nr 11/2020. Następne pełne wydanie pisma w naszym bezpłatnym newsletterze “Polimerowy Przegląd Prasy” – zapisz się teraz, aby jeszcze dziś otrzymać dostęp do “Plastime Magazine” nr 12/2020!

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na nasz newsletter:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *