Zmiany klimatu stają się jednym z kluczowych zagrożeń dla światowej gospodarki. Dziś to już nowa, osobna kategoria ryzyka finansowego.
Według szacunków IPCC do końca stulecia mogą kosztować ją nawet 69 bln dol. Aby je spowolnić i wypełnić swoje zobowiązania klimatyczne do 2030 roku, Unia Europejska musi wypełnić lukę inwestycyjną sięgającą 260 mld euro rocznie. W sfinansowaniu inwestycji zapobiegających globalnym zmianom klimatu dużą rolę ma do odegrania sektor bankowy, który już odczuwa rosnącą presję na tzw. zielone finansowanie. Odzwierciedla to m.in. gwałtownie rosnąca popularność zielonych obligacji i listów zastawnych.
– Zielone finanse właściwie są już w tej chwili priorytetem Komisji Europejskiej, wytyczną dla polityki na kolejnych pięć lat i będą coraz bardziej rozpowszechniane w sektorze finansowym. Wiąże się to z faktem, że w sektorze finansowym istnieje duża przestrzeń dla wspierania walki ze zmianami klimatu i transformacji gospodarek w stronę niskoemisyjności – mówi Ludwik Kotecki, były wiceminister finansów, ekspert Instytutu Odpowiedzialnych Finansów – Centrum Myśli Strategicznych. – Wydaje się więc, że oprócz tego, że w sektorze finansów pojawiają się nowe ryzyka związane z klimatem, to też są tam duże szanse.
Zmiany klimatyczne w długiej perspektywie stanowią dziś jedno z największych zagrożeń dla światowej gospodarki. Moody’s, powołując się na raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), wskazuje, że konsekwencje globalnego ocieplenia o 2°C będą kosztować globalną gospodarkę 69 bln dol. do 2100 roku.
Finansowy aspekt zmian klimatu dostrzegły już organizacje nadzoru i banki centralne, które analizują ekspozycję poszczególnych sektorów, głównie ubezpieczeniowego, na ich skutki. Wzrost liczby klęsk żywiołowych oznacza, że ubezpieczyciele muszą być gotowi na wyższe koszty, ale na straty i niższą rentowność będą narażone również banki i przedsiębiorstwa, które muszą liczyć się m.in. z zakłóceniami łańcuchów dostaw czy wzrostem cen energii.
Dane przytaczane przez KE pokazują, że w latach 2000–2016 częstotliwość występowania klęsk pogodowych w globalnej skali wzrosła o 46 proc., a w latach 2007–2016 spowodowane nimi straty ekonomiczne zwiększyły się o 86 proc. (117 mld euro w 2016 roku). To istotne o tyle, że – jak podkreśla KE – blisko 50 proc. ekspozycji na ryzyko banków strefy euro jest bezpośrednio lub pośrednio związane z zagrożeniami wynikającymi ze zmian klimatu. Dlatego też Komisja chce, aby m.in. międzynarodowe agencje ratingowe uwzględniały kwestie środowiskowe i związane z nimi ryzyka w swoich ocenach kredytowych.
– Tych ryzyk jest bardzo wiele, szczególnie dla banków. Są to ryzyka kredytowe, bo pewne modele biznesowe przestaną mieć rację bytu ze względu na regulacje środowiskowe, część przedsiębiorstw po prostu przestanie być zyskowna. Jeżeli są kredytowane przez sektor finansowy, to ryzyko wzrośnie. Po drugie, pojawia się ryzyko płynnościowe oraz ryzyko zmiany preferencji klientów. Klienci, dla których ważne jest środowisko naturalne, będą zwracać uwagę, czy ich bank wspiera transformację klimatyczną i walkę ze zmianami klimatu. Jest też kwestia ryzyka dla renomy takiego banku czy ubezpieczyciela, którzy muszą dostosować się do zmian. One wydają się może odległe, ale za chwilę okażą się bardzo ważne dla stabilności całego sektora finansowego – mówi Ludwik Kotecki.
Coraz więcej globalnych firm z sektora finansowego zaczyna wspierać zielone projekty i wycofuje się z tych nieekologicznych.
– Sektor finansowy z natury rzeczy dostarcza finansowanie dla różnych projektów inwestycyjnych. Dlatego będzie w coraz większym stopniu uwzględniał ich wpływ na środowisko w swoich decyzjach kredytowych – ocenia Ludwik Kotecki. – Dla sektora finansowego to duża odpowiedzialność i duże pole do wspierania tych projektów, które nie niszczą środowiska i przyczyniają się do transformacji gospodarek w stronę niskoemisyjności. Również regulacje obejmujące sektor finansowy będą w coraz większym stopniu kierunkowały go w tę stronę.
Działająca w ramach G20 Rada Stabilności Finansowej (FSB), która wydaje zalecenia dla globalnego sektora finansowego, powołała już kilka lat temu grupę zadaniową ds. ujawniania informacji finansowych związanych z klimatem (TCFD, Task Force on Climate-related Financial Disclosures). Jej sformułowane w połowie 2017 roku rekomendacje mają przygotować przedsiębiorstwa na skutki, jakie zmiany klimatyczne wywrą na ich modele biznesowe.
– Polski sektor finansowy podlega unijnym regulacjom. Te w coraz większym stopniu będą wymagały od banków, ubezpieczycieli czy funduszy inwestowania w zielone, prośrodowiskowe inwestycje. W związku z tym także w Polsce ta zielona rewolucja nastąpi prędzej czy później. Lepiej przygotować się do tego procesu wcześniej i przeprowadzić go w sposób płynny, łagodny – mówi Ludwik Kotecki.
Zgodnie z projektem Europejskiego Zielonego Ładu przejście na zrównoważoną gospodarkę oznacza konieczność inwestycji we wszystkich sektorach w wysokości 260 mld euro rocznie do 2030 roku. Konieczne będą też inwestycje m.in. w infrastrukturę mieszkaniową i przemysłową, a dużą ich część będą musiały ponieść samorządy. Jednym ze sposobów finansowania takich projektów są dla nich tzw. green bonds, czyli zielone obligacje, z których środki muszą zostać w całości przeznaczone właśnie na projekty prośrodowiskowe.